Chodziłem po domu od dobrych
dwóch godzin szukając kurtki. Przecież
gdzieś musi być, jęknąłem po cichu. Sprawdzałem niemalże każdy kąt, każde
możliwe miejsce gdzie mógłbym ją zostawić. Nie dopuszczałem nawet do siebie
myśli, że mogłem zostawić ją u Annie; było zbyt zimno bym wracał bez niej do
domu.
A jednak tak się stało. Opadłem
wkurzony na kanapę przeklinając się w duchu za swoją nieostrożność. Doskonale
zdawałem sobie sprawę, że dziewczyna mogła pogrzebać mi w kieszeniach. Chociaż…
nie, na pewno to zrobiła. A jeśli zobaczyła prezent – już po mnie. Nie tak to
sobie zaplanowałem, bo jeśli cały plan pójdzie się, że tak powiem jebać, będzie
bardzo źle, oj bardzo.
Wróciłem do pokoju od razu
podchodząc do łóżka, na którym leżał telefon. Napisałem Annie sms-a z
zapytaniem czy czasem nie zostawiłem u niej kurtki. Odpisała, że tak i
zaproponowała, iż po szkole przyniesie ją. Zgodziłem się. W końcu będzie na
moim terytorium, więc będę mógł powoli wcielać swój plan w życie.
Obym znów nie nawalił.(…)
Po piętnastej przyszła. Zziębnięta,
ale szczęśliwa. Jej oczy, usta… pragnąłem ich, lecz wiedziałem, że nie są dla
mnie, że kiedyś będą wpatrywały się we mnie z nienawiścią i wypluwały same
okropne słowa.
Uśmiechnąłem się lekko, gdy
zapraszałem ją do środka.
- Jak tam w
szkole? – zapytałem pomagając ściągnąć płaszcz dziewczynie.
- Nudo. Sporo osób
nie było.
- Zrobić ci gorącą
czekoladę?
- Jeśli można.
Złapałem Annie za dłoń i pociągnąłem
ją w stronę kuchni. Meble aż wołały by ją na nich usadzić i wziąć ją. Uśmiechnąłem
się tylko pod nosem i wyciągnąłem dwa kubki. Zrobiłem nam gorącą czekoladę i
usiadłem przy stole.
- Twojej mamy nie
ma? – zapytała studząc napój.
- Nie. Poszła na
zakupy czy gdzieś tam. Nieważne. – dodałem zaraz. – Jak ci minęła noc?
- Ciężko było mi
zasnąć. Nie wiem czemu.
- Może dlatego, że
mnie tam brakowało? – stanąłem za Annie.
- Być może. –
tylko tyle zdołała wyszeptać.
Nachyliłem się i pocałowałem
dziewczynę w kark. Chwilę później zauważyłem gęsią skórkę.
- Podoba ci się
jak tak robię?
- Bardzo.
- Chcesz więcej? –
skinęła głową – Pamiętasz bal? Co wtedy mówiłem? – kolejne skinienie – Zdajesz
sobie sprawę z tego, że jesteśmy sami? – kolejny ruch głową – Czyli musisz
również domyślać się, że w końcu odbiorę to co chcę. – zadrżała – Czyżbyś się
bała? – cisza – Obróć się przodem do mnie.
Powoli uczyniła co jej rozkazałem.
Spojrzałem w jej piękne oczy. Strach. Oto chodziło. Oby tak dalej.
- Ann… - ująłem
jej policzek – Nie musisz się mnie bać, przecież nic ci się nie stanie.
- Sam dużo mi o
tobie powiedziała. – wyszeptała.
- Wierzysz jej? –
zapytałem choć doskonale znałem odpowiedź.
- Tak.
- A jeśli będę
taki sam w stosunku do ciebie? Zrobisz wszystko by tak nie było?
- Co mam rozumieć
przez „wszystko”?
- Że jeśli coś
powiem to to zrobisz, maleńka. – musnąłem usta Ann. Smakowały czekoladą.
- Justin…
- Tak kotek?
- Pragnę cie.
- Ja ciebie
również, ale jeszcze nie teraz.
Annie spojrzała na mnie ze
zdziwieniem, a moją odpowiedzią na to był tylko uśmiech. Tajemniczy uśmiech.
Spędziliśmy ze sobą trzy może cztery
godziny. Ann oddając mi kurtkę chciała mnie o coś zapytać, ale w ostatniej
chwili zwątpiła. Wiedziałem o czym wtedy myślała. Sam nigdy nie poruszę tego
tematu, chyba że… nie, nie zrobię tego. Niby czemu mam powiedzieć o czymś, co
pragnę zatrzymać tylko dla siebie? Nawet Chris o tym nie wie, a przyjaźnimy się
już spory czas.
Tyle że… czuję w środku, iż
powinienem powiedzieć jej o niej… Ale nie potrafię. Annie bardzo mnie
intryguje, jej piękne oczy przyciągają mnie jak magnes, któremu nie potrafię
się oprzeć. Nigdy wcześniej nie spotkałem czegoś takiego u dziewczyny (a było
ich sporo, oj sporo), a tu nagle na mojej drodze pojawiła się Ann.
Kręcone
włosy spadają kaskadą na jej ramiona… wachlarz długich rzęs rzuca cień na jej
policzki… jej lekko rozchylone usta zapraszają do pocałunku.
I
zrobiłem to. Wlałem w niego wszystkie swoje uczucia, całego siebie. Chciałem by
poczuła, że żywię do niej uczucia. To jeszcze nie miłość wiem o tym, ale być
może kiedyś to nastąpi, a wtedy plan spełznie na marne.
Tylko
czy ktoś zdołałby zabić w sobie tak wielkie uczucie?
____________________________________________
Szybko, prawda? Nie chciałam byście znowu tyle czekali. Akcja nabierze tempa za niedługo.
FAJNY : DD
OdpowiedzUsuń